wtorek, 30 listopada 2010

Przemoc reklamy

Och, och! - krzyczy z przerażeniem pewna pani. A cóż to się takiego stało? Otóż pani zrobiła się plama na jej ukochanej bluzeczce. I pani bardzo się martwi, bo plama na bluzce, to dla niej koniec świata i ciężka choroba razem wzięte. To straszne, ale na rozpacz owej pani jest prosty sposób: wystarczy kupić płyn określonej firmy i już pani jest szczęśliwa, jak nigdy dotąd i rozpływa się w cukierkowych uśmiechach w cukierkowym świecie.

Oddziaływanie reklam jest straszne nie tylko dlatego, że nakłaniają do kupna coraz to nowych dóbr, ale przede wszystkim dlatego, że manipulują rzeczywistością i ją zakłamują. Rzeczywistość jest bowiem skomplikowana, a droga do szczęścia najczęściej wąska i kamienista. W życiu nie ma prostych recept, w życiu jest mnóstwo wątpliwości, niewykorzystanych szans i straconych złudzeń. W życiu trzeba o coś walczyć, trzeba pracować, wygrywać albo przegrywać, płakać i śmiać się, kochać lub nienawidzić. Żaden nowy szampon do włosów nie przyniesie w nim szczęścia, chyba że na dwie minuty. Żaden płyn nie wywabi nieszczęśliwej miłości. Żaden krem nie usunie zmarszczek i nie cofnie lat. Najpiękniejsza sukienka nie zmieni figury, a nowe pantofelki nie zaprowadzą do zaczarowanej krainy.

Reklamy, upraszczając rzeczywistość i kusząc prostymi receptami na szczęście, przeprowadzają klasyczne pranie mózgów. Jest ono wyjątkowo niebezpieczną formą przemocy. Czy prawodawcom nigdy to nie przyszło do głowy? Zakładam, że przyszło, ale forsa jest najważniejsza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz