czwartek, 16 czerwca 2011

Świat według telewizji

Świat według telewizji ma się tyle do świata rzeczywistego, jak operetka do muzyki Beethovena.

Ja już pomijam kanały telewizji prywatnej, gdzie aroganccy i niedokształceni faceci i nie mniej aroganckie panie (również niedouczone) bredzą na jakieś poboczne tematy pod ogólnym hasłem "co kto powiedział". Im powiedział większą bzdurę, tym dla redaktorów jest to ciekawsze. Ale czy rzeczywiście jest ciekawsze dla widzów? Dla pewnej grupy - owszem. Grupa ta charakteryzuje się ciężką niemotą umysłową, która uniemożliwia jej krytyczne myślenie, a w niektórych przypadkach - myślenie w ogóle. W tychże redakcjach niedouczeni redaktorzy (a też i specjalnie wyszkoleni, by ślizgać się po powierzchni wydarzeń) nigdy nie zadają pytania "dlaczego?". "Dlaczego" jest dla nich słowem zakazanym, bo gdyby go użyli, to mogliby coś wyjaśnić z otaczającej nas rzeczywistości, a to nie jest ich celem, tylko utrzymywanie polskich niemot w ich głupocie.

W krajach zachodnich przynajmniej w telewizji państwowej nie słyszy się takiego steku bzdur. Zresztą w prywatnej również. Dlatego też, gdy coś ważnego dzieje się na świecie, człowiek (gdy nie jest niemotą)porzuca polskie bredzenie i włącza kanały zagraniczne. Kiedyś namawiano nas namiętnie do płacenia abonamentu na naszą "misyjną telewizję". Tak więc o tej misji kilka słów na przykładzie dzisiejszego dziennika. Jaka otóż była pierwsza wiadomość? Że frank szwajcarski jest coraz droższy w stosunku do złotówki. Pytam się uprzejmie (choć nasuwały mi się same wulgarne słowa), co to obchodzi ogół telewidzów? Jaki procent z nich (czy raczej promil) wziął kredyty we frankach szwajcarskich? I to nie jest pierwszy dziennik, w którym wałkuje się tę sprawę. Wydaje mi się, że w tym kraju więcej osób zbiera odpadki na śmietnikach, niż pożycza we frankach, ale o tym jakoś nigdy nie usłyszałam w naszej "misyjnej" telewizji. A na koniec i dobicie jeszcze o jakichś urzędniczkach, które z narażeniem życia broniły nie własnej forsy przed bandytami. Według dziennika - bohaterki, dla mnie - idiotki. Bo nikt zdrowy na umyśle nie naraża życia dla pieniędzy, choćby i były we frankach szwajcarskich.

Tak więc w telewizji - zamiast życia, operetka. Niekiedy nawet nazwiska operetkowe, taki Tomczykiewicz chociażby.